W pierwszej połowie czerwca razem z Frankiem byliśmy na przedststawieniu pt.:Warzywa są z kosmosu w Teatrze Małego Widza w Warszawie. Powiem Wam szczerze, dawno nie ubawiłąm się tak jak tego dnia, śmiech słychać było na widowni prawie non stop. Spektakl nie pozwalał się nudzić, cały czas zachwycał różnorodnością i pomysłowością. Przemyślany był w każdym calu a młodzi widzowie nie mogli narzekać na monotonię.
Teatr Małego Widza to magiczne miejsce, które wprowadza w świat wyobraźni, gdzie sztuka jest dla małego dziecka namacalna. Twórcy tego miejsca zadbali by już najmłodsze dzieci mogły obcować z teatrem. Nie znajdziesz tu miejsc numerowanych, światło nie gaśnie całkowicie by maluchy się nie bały. Na koniec każdego przedstawienia dzieciaki mogą razem z aktorami bawić się, tworzyć i pytać, pytać, pytać….
Nie zastanawiałam się długo nad tytułem sztuki. Warzywa są z kosmosu zwróciły moją uwagę, ponieważ mój synuś ostatnio krzywym okiem patrzy na wszelkiego rodzaju jarzyny. Bohaterami spektaklu są właściciele dwóch sąsiadujących ze sobą straganów. To oni wprowadzają widzów w zaczarowany świat, który pachnie i dobrze smakuje. Aktorzy na scenie pokazują jak wyobraźnia może zmienić niepozorny por w gitarę lub uszy królika, a dynia posłuży za muszlę ślimakowi. Liść kapusty zastąpi tupecik, szczypiorek obfite wąsy, natka bujną czuprynę a marchewka lub pietruszka może posłużyć za grot włóczni. Papryka to ozdoba na szyji a rzodkiewka to świetny aparat do robienia selfie. Na scenie obserwujemy szatkowanie, krojenie by na koniec cieszyć się z pysznej sałatki.
Aktorzy Bart i Art zabierają małych i tych dużych widzów w niezwykłą podróż, pełną emocjonujących przygód. Z targowiska przenoszą nas na świetny koncert rockowy, do saloonu na Dzikim Zachodzie gdzie tańczono kankana. W zakładzie fryzjerskim skrócimy bujną czuprynę by za moment znaleźć się w wiosce Masajów i odtańczyć taniec wojenny. Akcja zmienia się na scenie jak w kalejdoskopie ale nie martwicie się nadążycie. Aktorzy dają popis swego kunsztu. Ciągle z widowni słychać śmiech a małe buzie z zapartym tchem obserwują scenę.
Nagle przygasa światło… A my z jesteśmy świadkami odyseji kosmicznej. Ponownie duet aktorski zabiera nas w podróż ale tym razem znacznie dalej. Kosmos – to nasz cel! Dzieciaki widzą jak budowana jest rakieta z napędem z kapusty a dopalaczami są zraszacze. W ten oto sposób przy dźwiękach ze znanego motywu filmowego docieramy na nieznaną planetę. Tam bohaterowie sztuki odnajdują kosmczne warzywa. Co dzieje się później musicie sprawdzić sami. Polecam Wam ten spektakl ze szczerego serca. Niech rekomendacją będzie fakt, że cała widownia non stop się śmiała i zaznaczam nie tylko dzieci miały frajdę ale także ich rodzice.
Na koniec przedstawienia wszystkie dzieci wchodzą na scenę i wcale nie po to by posprzątać. Mają możliwość porozmawiania z aktorami. Sami próbują konstruować machiny lub statki z warzyw. Próbują, wąchają, dotykają, smakują: marchewek, rzodkiwek i sałaty z dużym zapałem. Innymi słowy – przejmują rządy maluchy na scenie. Warto wybrać spektakl Warzywa są z kosmosu nie tylko z tego powodu, dzieciaki mogą poprzez zabawę przekonać się jak smakują i pachną różne warzywa, czasem też te nie lubiane.
To kiedy spotykamy się w teatrze?
Ale super. Same z chęcią byśmy się na taki spektakl wybrały.
Byliśmy i zdecydowanie potwierdzamy, to był jak dotąd najlepszy spektakl, na którym była nasza dwuletnia Ola , choć pozostałe też były świetne. TMW to jest wspaniałe miejsce na mapie Warszawy, i jeden z podstawowych punktów na liście rzeczy do zobaczenia z dzieckiem.
PS: ciekawy blog 😉
Pomimo, że nie mieszkam w stolicy uważam że to najcudowniejsze miejsce w jakim dotychczas byliśmy. Inne teatry zdecydowanie powinny brac przykład z TMW. Dzięki za komplement i zapraszam do siebie na stałe.
Jakoś mijamy się z teatrem małego widza, ale wybieramy się, jak tylko termin dogramy. Po tej relacji jeszcze chętniej tam zawitamy.
Zdecydowanie polecam. My jak tylko ponownie zawitały do stolicy chcemy wybrać się na kolejne widowisko.