Plan był prosty. W piątek wsiadamy do auta całą rodzinką plus psinka i jedziemy na Mazury.
Taki był plan. Niestety życie płata figle i z planu pozostało wspomnienie.Pan Mąż w połowie listopada musiał przenieść się na okres trzech tygodni do małego miasta pod Łodzią. Myślę sobie nie jest źle na weekend wraca to może da radę i będzie miał wolny piątek. Pełna optymizmu żyłam tym złudzeniem do środy wieczora.Telefon od PT i bańka mydlana pękła. “Sorry Kochanie ale będę dopiero w piątek po południu więc albo pojedziemy po 17:00 albo jedźcie sami”.Myślę ok to pojedziemy wieczorem trudno. I za chwil parę kolejny telefon:”Nie mam jak się dostać do domu w piątek więc raczej nici z mojego przyjazdu.”
Tego było już za wiele.
Miał być weekend rodzinny to będzie! Choćbym miała pojechać po mojego chłopa i go na te Mazury zawlec.Telefon w dłoń i tylko jedno pytanie:”Gdzie mam Cię odebrać bo jedziemy jutro po Ciebie”
I w ten oto sposób na Mazurskie Spotkania Blogerów ze stolicy Wielkopolski jechałam okrężną drogą przez Łódź by dotrzeć do Bajkowego Zakątka.Szybkie pakowanie w drogę i autostradą po PT.Jak już faceta zgarnęłam znów w dalszą trasę.Tak pół Polski sobie przejechaliśmy ale powiem Wam,że było warto. O tym ile atrakcji mieliśmy i jak się bawiliśmy już niebawem.Dziś był tylko przedsmak prawdziwej Mazurskiej przygody 😉
Czasem trzeba na okrągło, ale ważne, że się udało 🙂
P.
Fakt udało sie
Trzeba było pisać byśmy Ci męża przywieźli 😀 Miło było poznać!
Znając go nie chciał by robić nikomu problemu i by zaszył się w hotelu a tak chłopina pobył na łonie rodziny 😉
Nie ma jak “matka-desperatka” 😀
Cóż ale ważne że osiągnęłam cel
Super post 🙂 tak to bywa z facetami 😉 zapraszam do siebie http://ciazaimlodemamy-blogosobisty.blogspot.com/
Niestety 😉