I przyszła pani doktor i rzekła jak się masz kochaneczku? Oj źle bardzo gardełko mnie boli, katar mi doskwiera a czoło mam gorące jak kaloryferek. Niestety pani doktor dobrych wiadomości dla nas nie miała Nianio jest chory i musi leżeć przez tydzień w łóżeczku i brać pilnie lekarstwa by szybko mógł wyzdrowieć i bawić się na dworku. Smyk uziemiony przez pierwsze dni faktycznie temperatura dawała siwe znaki i większość dnia i nocy przesypiał. Wczoraj był przełom temperatura spadła i dziecko zaczęło domagać się zabawy. Wszystko wskazuje na to,że wraca do zdrowia a matka dwoi się i troi by wypełnić mu czas. Czytamy książki,malujemy wodą zrobiliśmy samolot z tektury i układamy puzzle. Niestety największą niedogodnością okazało sie inhalowanie. Nianio strasznie się boi inhalatora chyba musimy poszukać innego modelu może ktoś nam coś doradzi?
Brak komentarzy
Nowszy wpis: To moja praca...