Mróz -15 stopni Celcjusza. Na dworze zimno ale słonecznie więc sanki w garść i wyruszamy szukać górki do zjazdów. Maluch jeszcze nie wie co to zjazd na sankach do dzisiejszego dnia tylko był ciągnięty na saneczkach. Po jakiś 15 minutach dotarliśmy na miejsce. Górka jak dla 2,5 latka wysoka więc zjazd będzie z jej połowy żeby Nianio się nie wystraszył i nie zraził do takiej aktywności. Weszliśmy do połowy i maluch pojechał w dół sam. Mina była nietęga. Widać było lekkie przerażenie w oczach ale też i radość i uśmiech na buźce. Pytam czy raz jeszcze? Odpowiedź była taka jakiej się spodziewałam TAK!!! Dobre pół godziny trwały zjazdy aż zapadła decyzja o powrocie do domu bo matka i starszy brat już zmarzli. Nianiowi trochę to było nie po jego myśli ale ma obiecane,że następnym razem będzie dłużej tylko matka musi pamietać by tym razem zabrać termos z herbatą:))
Brak komentarzy
Nowszy wpis: Pan Nianio był chory i leżał w łóżeczku ...