Dzeszcz i silny wiatr nie zachęcają do spacerów ale jak tylko dzeszcz zelżał Nianio ubrał kalosze,założył kurtkę i oznajmił : Mamo idziemy na spacerek! Moje dziecko nauczone jest,że czy deszcz czy śnieg to codziennie musi być na dworku. Może to kogoś dziwić,oburzać bo jak to woda z nieba kapie a ja młodego na spacer biorę? Mówi się ,że psa w taki dzień się nie wygoni na dwór ja wychodzę z założenia,że świeże powietrze zaostrza apetyt. Dodatkowym argumentem jest hartowanie dziecka. W krajach skandynawskich normą jest,że dzieci bawią się na zewnątrz w każdą pogodę. Wystarczy odpowiednio się ubrać 😉 I tak oboje ubrani na cebulkę, zaopatrzeni w kurtki z kapturem,kalosze oraz parasole wyruszyliśmy w deszczu na spacer. Nianio biegał slalomem pomiędzy kałużami a potem… Cóż chyba każdy się domyśla. Najpierw ostrożnie,badając podłoże wszedł w jedną kałużę potem nadtepną i kolejną Gdy już nabrał odwagi przeskakiwał nad tymi plamami wody aby w ostateczności wskoczyć do największej z impetem. Uśmiech miał od ucha do ucha i mimo że spodnie były już mokre i szybko wracaliśmy do domu Nianio był najszczęśliwszy na świecie. W domku młody szybko przebrał się i mimo ,że jest niejadkiem zjadł zupkę a potem robiliśmy pipcę bo tak Nianio mówi na pizzę. Była pyszna bo nic z niej już nie zostało :))
Nianio ma na sobie:
Kurtka firmy Converse
Spodnie dresowe George
Kalosze i parasol