Smerfy: Poszukiwacze zaginionej wioski – recenzja filmu

 Smerfy kolejny raz podbijają kina, na szczęście dla widzów cała bajka jest animowana. Wyczuwa się w niej powrót do lat osiemdziesiątych, kiedy królowała na ekranach telewizorów. Przed widzami ponownie ukazuje się barwny i tajemniczy świat małych niebieskich krasnali. “Smerfy: Poszukiwacze zaginionej wioski” to świetna animacja, która jest, jak sam tytuł sugeruje, kinem przygodowym w wersji dla najmłodszych. Czy warto iść z całą rodziną do kina zdecydujcie sami po przeczytaniu mojej recenzji.

 

Na szczęście “Smerfy: Poszukiwacze zaginionej wioski” mają więcej wspólnego z oryginalną kreskówką belgijską autorstwa Peyo, niż poprzednimi filmowymi wersjami. Jak widać amerykańscy producenci po dwóch, raczej kiepskich, filmowych odsłonach przygód niebieskich ludzików, poszli po rozum do głowy i wynieśli lekcję, że z klasyką się nie zadziera. Studio Sony wyprodukowało animację godną pochwały, kolorową opowieść pełną przygód i niesamowitych stworzeń, idealną dla najmłodszej widowni. Twórcy bajki wykorzystali jeden z epizodów tej popularnej kreskówki. Chodzi o odwieczne pytanie kim tak naprawdę jest Smerfetka?

 

Kim jestem?

Kim jestem? Jakie mam zdolności lub cechy? Te i wiele innych pytań, zadaje sobie nasza główna bohaterka: Smerfetka. Jak wiadomo wszem i wobec, każdy niebieski skrzat ma unikalne cechy, które go definiują. Smerfy mają pewną właściwość,  ich imiona odpowiadają podstawowym cechom ich charakterów, innymi słowy określają ich osobowość. I tak dla przykładu oraz przypomnienia: Ważniak pozjadał wszelkie rozumy, ale faktycznie ma smykałkę do książek i pogłębiania wiedzy. Osiłek z kolei ma nie tylko mięśnie, ale jest bardzo odważny. Ciamajda, jak to ciamajda, to oferma i fajtłapa, ale bardzo uroczy. Zawsze się przewróci, coś potłucze lub zgubi, niespecjalnie oczywiście. Zgrywus jak nam imię wskazuje każdemu jakiś psikus sprawi. Laluś to zakochany w sobie Smerf, a Maruda, no cóż… temu nigdy nic nie pasuje. Kim jest Smerfetka, co oznacza jej imię? Czy to jakaś cecha charakteru? Co znaczy być Smerfetką?

Jak się jednak szybko okazuje nasza bohaterka tak naprawdę wcale nie jest prawdziwym Smerfem. Przed wieloma laty zły czarownik Gargamel stworzył ją z gliny, by pomogła mu odnaleźć wioskę Smerfów. Ten fakt sprawia, że Smerfetka czuje się zagubiona i szuka swojego prawdziwego ja. Chce być jak inne Smerfy, nie chce być jedyną dziewczyną w wiosce. I tu zaczyna się cała przygoda….

Smerfy: poszukiwacze zaginionej wioski

Co byłaby warta opowieść bez nutki przygody i czarnego charakteru? Nic. Jednak jak przystało na bajkę mamy tu przedstawiciela czarnej magii – Gargamela i jego nieodłącznego kota Klakiera. Jest to postać, która non stop szuka sposobu jak pozyskać moc magiczną z małych niebieskich ludzików. Jego diaboliczne plany i zabiegi sprawią, że czwórka nieustraszonych śmiałków o niebieskim kolorze wyruszy w niebezpieczną podróż, której celem jest zaginiona wioska…. Kogo bedą szukać i akie przygody ich czekają, nie mogę Wam zdradzić, bo stracicie najlepszą część zabawy, a jest co oglądać. Powiem Wam tylko w sekrecie, że za czwórką naszych bohaterów: Smerfetki, Ważniaka, Osiłka i Ciamajdy, podąża nasz czarny charakter Gargamel.

 

Co z tej wielkiej wyprawy wyniknie? Kogo odnajdzie Smerfetka w zaginionej wiosce i jakie fantastyczne stworzenia zobaczą na swojej drodze nasze urocze Smerfy dowiecie się idąc do kina. Żałować nie będziecie, ponieważ czeka na was masa przygód, mnóstwo śmiechu- uwaga na “tyłkogryzy”, ale też wzruszycie się do łez. Gwarantuję świetną zabawę dla całej rodziny.

Smerfastycznie!

O bajce “Smerfy: Poszukiwacze zaginionej wioski” mogę napisać jedno: To fantastyczna i pełna przygód opowieść dla najmłodszych. 

Pełna humoru, który skierowany jest do widzów tych małych, ale też ich rodziców. Śmiech na sali kinowej słychać cały czas, począwszy od pierwszych scen na ekranie. Dorośli też znajdą w tej opowieści dla dzieci sporo smaczków. Jak sęp czarnoksiężnika, który sypie magicznym proszkiem na nasze ulubione Smerfy, niczym helikopter zrzucający napalm w słynnym uż obrazie o Wietnamie. Pojawia się też motyw Amazonek,  który zaczyna bawić jeszcze bardziej gdy do akcji wkroczy Papa Smerf.

 

Warto zwrócić uwagę na muzykę jaką twórcy raczą nas, piosenka  „I’m Blue” zespołu Eiffel 65 w wykonaniu Smerfów to majstersztyk. Prócz tego najnowsze kinowe Smerfy naszpikowane są  ukrytymi na drugim planie perełkami, jak obrazek ze smerfnym Einsteinem w domu Ważniaka czy rewelacyjnymi żartami slapstickowymi w wykonaniu dyżurnego czarnego charakteru Gargamela i jego kota.

 

 

Jednak Smerfy: Poszukiwacze zaginionej wioski to nie tylko humor, to przede wszystkim fantastycznie wykreowany świat, pełen cudownych stworzeń, barwnych kwiatów i rzek. To bajka pełna przygód i emocji. Smerfy: Poszukiwacze zaginionej wioski to najsmerfniejsza produkcja od czasów oryginalnego serialu animowanego, który z zapartym tchem oglądałam w dzieciństwie. 

 

Nie zwlekajcie bierzcie dzieciaki  na “Smerfy: Poszukiwacze zaginionej wioski” to doskonała animacja, która pozwoli Wam na spędzenie szalonych i zabawnych chwil w kinie. Będziecie zachwyceni, jest naprawdę smerfnie! A jak chcecie zaoszczędzić kilka złoty to polecam skorzystać z promocji „Rodzina do kina”, rodzice mogą ze swoimi dziećmi oglądać premiery filmów familijnych w bardzo atrakcyjnych cenach. Rodzic przy zakupie biletu dziecięcego dla malucha, za swój bilet na ten sam film zapłaci tyle samo. Oferta obowiązuje we wszystkich kinach sieci Multikino przez cały tydzień,  na filmy familijne 2D i 3D do 12 roku życia. Ja często z tej opcji korzystam 😉

https://youtu.be/yzAhCe-NR3k

nianio.com.pl

Mama na pełnym etacie, która nade wszystko kocha swoje dzieci. Uwielbiam podróże w ciekawe miejsca. Ponieważ fotografia to moja pasja, nieodłącznym gadżetem, który przy sobie noszę jest aparat.

42 komentarze
  1. Kocham Smerfy, mój syn jest jeszcze na nie za mały, ale jak tylko wysiedzi w kinie będziemy stałymi bywalcami 😛

  2. A widzisz, a my nie byliśmy przekonani do końca, czy warto iść na Smerfy i w sumie stanęło na spacerze w lesie (żadna nowość u nas, wiem). Z wytęsknieniem za to wyczekujemy Aut 3 i tu już postanowione, jedziemy do kina 🙂

  3. Byłam na tej bajce w dniu premiery ( z synkiem), byliśmy sami, cała sala pusta. Mój czteroletni syn przez większa częśc filmu siedział wkulony we mnie bo się bał, ale zerkał z ciekawością. Mi się podobało. Raz tylko miałam skojarzenie z filmem “Sexmisja”, wchwili, gdy pokazano wioskę z samymi”smerfetkami” 🙂

Dodaj komentarz

Twój email nie będzie widoczny.

Starszy wpis: Idealny na upały koktajl z melona i pomarańczy
Nowszy wpis: Najlepszy prezent na Dzień Ojca to... czas
Archiwa
KONTAKT