Bywają dni, kiedy codzienność mnie przytłacza. Nie ma w tym nic złego – każda z nas jest zabiegana, zapracowana i często przemęczona. Często mój dzień przypomina szaleńczą bieganinę: szybkie śniadanie, ogarnąć dzieci, zawieść je do placówek edukacyjnych. Potem praca, znów pędem po dzieci, zakupy, obiad, sprzątanie i cała masa innych obowiązków. A gdzie czas dla siebie?
Poza domowymi obowiązkami, muszę znaleźć też czas na moje hobby i zainteresowania. Czytając mojego bloga możesz dowiedzieć się o mojej szczególnej pasji do podróżowania i gotowania. Wielką miłością darzę również mojego psa, a za moment nasza rodzinka powiększy się o kolejnego, co wiąże się z kolejnymi obowiązkami. Robienie zdjęć i prowadzenie Instagrama to również coś, co lubię robić, a jest pracochłonne!
Zdradzę Wam, jak poradziłam sobie z tym codziennym szaleństwem! Do swojego planu dnia dodałam czas, który poświęcam wyłącznie sobie. Nie ograniczyłam obowiązków ani nie zaniedbałam czasu spędzonego z rodziną i ukochanymi pupilami. Jesteście ciekawi, jak tego dokonałam?
Organizacja to podstawa
To moja zasada numer 1! Najważniejsza jest dobra organizacja dnia, wtedy ze wszystkim mogę się wyrobić i jeszcze zyskać trochę wolnego czasu. Dzięki temu nie zaczynam dnia w biegu i nie kończę go przemęczona. Do tego nie zapominam o niczym, a zwłaszcza o swoich potrzebach! Bywało tak, że będąc ciągle zabiegana, zapominałam nawet o posiłku! A potem byłam zdziwiona, skąd u mnie nadmiar kilogramów – przecież tak niewiele jem! Otóż to, jadłam mało, a zapychałam się batonikami i innymi pustymi kaloriami, a tyłek rósł.
Diety działały jak je stosowałam, jednak sama świadomość, że muszę się ograniczać, dobijała mnie. Powiedziałam sobie “Dość! Czas jeść świadomie i regularnie! Pracować z umiarem i obowiązki dzielić po równo”. Nauczyłam się jeść śniadania, obiady i kolacje. Problemem jednak był czas między posiłkami. Musicie wiedzieć, że praca z kamerą to co najmniej 12 godzinny czas pracy, a często nawet dłuższy. Pisanie tekstu na bloga to nie godzina, a często dwa dni i dłużej. Tekst trzeba opracować, zrobić korektę, dopasować zdjęcia, zająć się jego promocją w social mediach. Nie chciałam sięgać po batoniki, a kanapki też się szybko nudzą. Musiałam znaleźć lepszą, wygodniejszą opcję.
Wygoda to mus!
Odkryłam rozwiązanie! Mus Tymbark to idealne rozwiązanie dla każdej zapracowanej kobiety i nie tylko ? Wygodna forma saszetki z zakrętką, sprawia, że zawsze mogę schować mus do torebki, gdy nie zdążę zjeść całego. Musy są w wielu wariantach smakowych: owocowe, warzywno-owocowe i owocowe ze zbożami. Te ostatnie lubię najbardziej – są sycące i zastępują mi podwieczorek lub drugie śniadanie. Ważne dla mnie przy wyborze musów było to, że nie zawierają dodanego cukru oraz mają prosty skład.
Zawsze w samochodzie mam pod ręką saszetki z ulubionymi smakami. W torebce, na wszelki wypadek gdybym zgłodniała. Sprawdzają się również po treningu! To dla mnie idealna przekąska. Musy idealnie wpisują się w przekąskę również podczas podróży. Zabierają mało miejsca, są poręczne i łatwe do przechowania dzięki zakrętce. Jak widzisz, dla mnie wygoda, to mus! Najlepiej ten z Tymbarka, ponieważ skład jest dla mnie niezwykle ważny. Wiem, że są bez konserwantów i bez dodatku cukru.
Hobby to moja praca
Wiecie, że z wykształcenia jestem prawnikiem? Jednak ten zawód mnie wykańczał i trochę nie współgrał z trybem życia mojej rodziny, która jest dla mnie najważniejsza. Zaczęłam powoli rozwijać inną pasję – fotografię. Mieszkając w USA nie rozstawałam się z aparatem. Widoki gór, Wielkiego Kanionu czy oceanów i pustyń zapierały dech w piersi. Gdy zaczęłam wrzucać zdjęcia do sieci, okazało się, że są chętni by je kupować! Niektóre stały się plakatami, inne pocztówkami. Tak zaczęła się moja nowa przygoda z pracą za obiektywem.
Gdy urodziłam drugie dziecko miałam jeszcze mniej czasu. Wtedy odkryłam blogosferę i zaczęłam pisać! Z czasem, gdy pociecha rosła, ja dojrzewałam do decyzji, by założyć firmę. To była dla mnie najlepsza opcja, aby połączyć pasję z życiem rodzinnym.
Na początku postawiłam na social media i Internet, a do tego fotografia. Jednak na tym nie poprzestałam. Cały czas chciałam się rozwijać. Z krótkich filmików, które często widzieliście na stories, zaczęłam tworzyć dłuższe. Wiązało się to z kolejnym wyzwaniem, czyli nauką montażu i operatorki. Własna firma to duża odpowiedzialność. Opłaty, faktury i wieczna niepewność czy otrzymasz zlecenie. Życie, jak to mówią, nie jest bajką. Jeśli chcesz mieć pieniądze, to musisz pracować.
Okazało się, że mój starszy syn też połknął bakcyla. Teraz zamiast dziennikarstwa, studiuje na kierunku filmowym. Młodszy syn za to tworzy filmy poklatkowe, które kiedyś pokażę Wam na profilu. Cieszę się, że wraz z synami mamy wspólną pasję!
Organizacja czasu i wygoda to mus!
Praca mnie pochłonęła, do tego obowiązki domowe i dziecko. Zapytacie, gdzie w tym wszystkim mąż? W pracy! Jako pilot wojskowy nie ma dużo swobody. Jeśli musiał być w danym miejscu, to leciał i kropka. Kiedy on był na misji, my kilka miesięcy musieliśmy sobie radzić sami. Nie narzekałam, bo to mój wybór. Wiążąc się z moim mężem wiedziałam jak wygląda takie życie – jestem córką żołnierza i od dziecka tak funkcjonuję.
Życie nauczyło mnie, że jeśli chcesz mieć trochę czasu dla siebie, musisz być dobrze zorganizowana. Musisz nauczyć się, że nie wszystko musisz robić sama. Obowiązki można rozdzielać na wszystkich członków rodziny. Szanuj swój czas i wygodę. Tak, wygoda to ułatwianie sobie życia! Nie walę głową w mur, bo nie ma takiej potrzeby. Głowę wolę mieć na swoim miejscu w całości.
Jeśli jak ja cenisz sobie swój czas i wygodę to polecam! Wypróbuj moje metody dzielenia obowiązków, wygospodarowania chwili dla siebie. Choćby maleńkiej na trening lub spacer i daj mi znać czy częściej się uśmiechasz. Czasem proste sposoby potrafią nam ułatwić życie.
