Wakacje w pełni, wiele osób, jak my, decyduje się na spędzenie urlopu za granicą. Często wybieramy podróż samolotem, po pierwsze to najszybszy środek transportu, najbezpieczniejszy i co tu kryć, uwielbiamy latać. Jednak nie zawsze jest tak różowo. Wyobraź sobie taką scenkę: przyjeżdżasz na lotnisko późnym wieczorem po zakończonych wakacjach. Czekasz na powrotny samolot do domu. Dziecko zmęczone, Ty również, powoli masz dość całego zamieszania z odprawą, procedurami jakie musisz przejść, by wrócić do domu. Aż tu nagle… na tablicy pojawia się informacja o twoim locie: DELAYED. Okazuje się, że będzie on opóźniony o kilka godzin! Zaczynasz czuć podenerwowanie, frustrację i obawy co ja zrobię z dzieckiem kilka godzin na lotnisku!
Ja te uczucia znam aż za dobrze. Wakacje w Grecji na rajskiej wysepce pełnej słońca długo będę pamietać. Szczególnie te godziny oczekiwania na lot powrotny do domu. Koczowanie na lotnisku z dzieckiem potrafi być irytujące. Minuty dłużą się niczym godziny, a godziny są jak wieczność. Całość okraszona pytaniami dziecka:
Mamo, długo jeszcze? Nudzi mi się!
Kreatywność to podstawa
Resztkami sił próbujesz wykrzesać z siebie pomysły na zabicie czasu. Wspinasz się na wyżyny kreatywności, bo w bagażu podręcznym masz karty do gry, tablet, książkę i ludziki lego. Jednak wiesz, że dasz radę na te kilka godzin stać się animatorem dla twojego dziecka. Na pierwszy rzut poszły karty, gramy w wojnę, przekładanki, ale dzieci szybko się nudzą wiec czas na zmiany.
Kalambury to fajna zabawa dla wszystkich, jednak jeszcze fajniejsza okazała się gra w szarady i zgadywanie tytułów bajek i filmów. Spora część pasażerów naszego opóźnionego lotu dołączyła do naszej zabawy. Wszyscy pękali ze śmiechu gdy mój mąż pokazywał Nemo. Jednak po godzinie i ta zabawa okazała się już nużąca dla naszego syna. Chodzenie po lotnisku, szczególnie po strefie wolnocłowej może szybko okazać się bardzo kosztownym spacerem. Ale jak tu się oprzeć słodyczom, świetnym cenom perfum czy innym okazjom? Ja uległam i to nie raz. Gdy mijała już kolejna godzina oczekiwania, a na tablicy ujrzeliśmy informację o wydłużającym się opóźnieniu poziom mojego zdenerwowania zbliżał się do zenitu.
Aż tu nagle pojawia się przedstawiciel naszych linii lotniczych z nietęgą miną informując nas, że lot może wcale nie dojść do skutku. Tłumaczy się biedny, że pogoda zła, samolot jeden się zepsuł a drugi czeka na załogę… wręcza nam vouchery na jedzenie i prosi o podpisanie jakiegoś papierka. Lampka czerwona niczym neon mi się zapaliła… Czy przypadkiem nie jest to jakiś wybieg ze strony przewoźnika, by nie zapłacić nam za odszkodowanie za opóźniony lot?
Masz swoje prawa jako pasażer
Latanie stało się powszechnym sposobem przemieszczania, niestety niesie ze sobą pewne ryzyko jakim są opóźnienia. Tak było na naszym przypadku, do tego dochodzą koszty pobytu na lotnisku, pić i jeść też trzeba. Nie wspomnę o stresie jaki często towarzyszy podróżnym, umówione spotkania, przesiadka na inny lot…. Dlatego Unia Europejska wprowadziła przepis, który chroni pasażerów i nakłada na linie lotnicze obowiązek zadośćuczynienia. O czym mówię? Odszkodowanie za opóźniony lot lub jego odwołanie. Na mocy rozporządzenia UE nr 261/2004 z dnia 11 lutego 2004 roku możecie domagać się odszkodowania od linii lotniczych w kilku przypadkach:
- gdy Twój lot jest opóźniony o co najmniej 3 godziny,
- gdy Twój lot jest odwołany,
- gdy nie zostaniesz wpuszczony na pokład swojego samolotu.
Odzyskaj nawet 600 euro
Rozporządzenie przyznaje ryczałtowe stawki i wynoszą one od 250€ do 600€ za osobę! Jeśli podróżujecie jak w naszym przypadku w cztery osoby to łatwo policzyć, że możecie liczyć na rekompensatę od 1000-2400€! To wystarczy na pokrycie wydatków jakie ponieśliście czekając na opóźniony samolot. Warto skorzystać z pośrednictwa wyspecjalizowanej firmy. My o odszkodowanie za opóźniony lot ubiegamy się za pośrednictwem firmy DelayFix. Są wyspecjalizowani w tej dziedzinie, wiedza jak wypełnić wnioski, gdzie i kiedy je złożyć. Mi szczerze mówiąc nie chciałoby się biegać z tymi papierkami i machnęłabym ręką, a tak nie odpuszczę i parę ładnych złotych odzyskam. Mąż się ucieszy bo moje zakupy w wolnocłowym nadszarpnęły nasz budżet.
Dodatkowo firma DelayFix ogłosiła konkurs Utknięci. Wystarczy, że napiszecie jak Wy kreatywnie spędzilibyście czas na lotnisku, gdybyście utknęli oczekując na lot. Może jak my szarady, kalambury lub sportowe wyzwania: przysiady pompki? Pomyślcie i napiszcie do wygrania 5 aparatów Instax , które na pewno przydadzą się w kolejnych podróżach. Konkurs Utknięci trwa do 29 sierpnia. Jeśli chcecie wziąć w nim udział, musicie jedynie wejść na stronę DelayFix – o TU: https://utknieci.delayfix.com/ i odpowiedzieć na pytanie konkursowe. Powodzenia!
*post powstał we współpracy z firmą DelayFix
600 euro to całkiem spora kwota, choć wiadomo, że pieniądze nie zrekompensują godzin z dzieckiem na lotniksu, warto zadbać o swoje prawa!
Zdecydowanie, często nie wiemy co nam przysługuje w ramach rekompensaty