Każdy gdy myśli pustynia widzi przed oczami niekończącą się ilość piasku.
Piach,piasek i nic poza tym piachem.
Dobra od czasu do czasu sielski obrazek oazy na którym widać jeziorko i palmy.
Ja znam inną pustynię,którą pokochałam całym sercem.
Jest skąpana w słońcu i pełna zieleni,mieni się wieloma barwami kwiatów,które zachwycają nie tylko barwą ale niesamowitą chęcią do życia. Pustynia,którą ja znam i kocham kryje w sobie życie. Mieszkają tam kojoty,pumy,javeliny,grzechotniki,skorpiony,jaszczurki,lisy pustynne i całe mnóstwo innych stworzeń.
To na tej właśnie pustyni spędzałam wiele godzin wpatrując się w najcudowniejszy obraz jaki można zobaczyć.
Zachód słońca nad Sonora Desert.
Feeria barw,ogrom odcieni zachodzącej ognistej kuli nie ma sobie równych. Mieszkając praktycznie na pustyni często siadałam na tarasie lub przy basenie i napawałam się tym widokiem.
Myślicie, że może się on znudzić?
Nic podobnego,każdy zachód słońca jest inny ale każdy na swój sposób piękny.
Cisza na pustyni nie istnieje,ponieważ ona żyje ba tętni życiem. Gdy jest cicho to można spodziewać się tylko burzy. Nie byle deszczu ale burzy monsunowej! To istny spektakl. Ściany wody spadające z nieba,pioruny uderzające z każdej niemal strony.To tam widziałam pioruny poziome,które są ponoć rzadkim zjawiskiem 🙂
Dziś gdy za oknem -4 stopnie zatęskniłam za moją pustynią. Za tym ciepłem i słońcem. Za wędrówką po kamieniach i uważnym rozglądaniu się dookoła czy nie nadepnę na żmiję lub skorpiona 🙂 Tak chętnie bym się znów powygrzewała w promieniach słońca,na kolację zjadła steak z pieczonymi ziemniakami i sałatką z sosem ranche.
Tak miło wrócić do tych cudownych miejsc choćby we wspomnieniach przeglądając zdjęcia.
A Wy jakie macie ulubione miejsce?
Wcale się nie dziwię, że pustynia Cię wzywa. Pięknie tam, chciałabym się tam również znaleźć.
P.
Polecam z całego serca najpiękniejsze zachody słońca są w Arizonie
Oj tak, teraz gdy na dworze minusowe temperatury, to marzy się ciepełko 🙂 Widoczki tam piękne! Ale ja pomimo tego zimna lubię jednak trochę takiej prawdziwej zimy – choć u nas obecnie jeszcze śnieżek nie popruszył – szkoda:) No cóż, my czekamy na śnieżek, a ciepełko to w domku mamy 🙂
Ania tam są góry i to dużo wyższe niż w Polsce po drugiej stronie miasta miałam najwyższy szczyt Arizony i tam od jesieni poprzez zimę był śnieg. Wyobraź sobie do południa opalasz się nad basenem a potem jedziesz na sam szczyt samochodem i jeździsz na nartach 😉
Nooo… taka perspektywa piękna 🙂 Choć ja na nartach nie umiem jeździć 🙂 To może na sanach bym tam pozjeżdżała:)
Tez można
Cudowne wspomnienia- od razu jakoś tak cieplej się zrobiło 🙂
Cieszy mnie to ze choć odrobinę ciepła przekazałam
Ale Wam fajnie musiało tam być. Aż zazdroszczę. Ja bym chciała tam być choć na chwilę.
Były to cudowne chwile i powiem szczerze zaczyna mi brakować tego miejsca
Tylko mi się nie waż wyjeżdżać nigdzie. Urlop, ok, przeżyję, ze beze mnie, ale nie na stałe!
Jak bym się wyprowadzała to tym razem na Antypody jeszcze nas tam nie było 😉
A potem ściągasz nas do siebie! 🙂
🙂