Tatry. Nasze wspaniałe wysokie góry. Jednak pojawia się pewien dylemat, gdzie pójść na szlak z trzylatkiem? Taki maluch nie ichce już siedzieć w wózku. Małe nóżki pragną biec do przodu, byle szybciej, byle dalej. Warto ten fakt wykorzystać i wybrać się z maluchem na długi spacer, bo Tatry to też wspaniałe szlaki w dolinach. A tam większość trzylatków sobie spokojnie poradzi.
Majestat wysokich gór zrobił wrażenie na mojej małej gadule. Jeszcze przed wyjazdem opowiadałam Młodemu o górach, góralach, faunie i florze tego miejsca. Mówiłam o wspinaczce i tym co można zobaczyć. O potędze przyrody.
Nianio był zafascynowany tymi opowieściami. Pragnął jak najprędzej iść w Tatry.
Nagle w głowie pojawia się pytanie : Czy te góry nie są za wysokie dla trzylatka?
Cóż, każdy zna możliwości swojego dziecka. Ja mam bardzo wytrzymałego piechura i wiem ile jest w stanie przejść na własnych nóżkach. Jestem jednak zwolenniczką, by na siłę nie pokazywać dziecku czym są góry. Na chodzenie po wyższych partiach Tatr zawsze będzie czas. Lepiej zacząć od łatwych szlaków, które są w Dolinie Kościeliskiej i Chochołowskiej. Trzylatek da radę przejść Drogą pod Reglami.
Nie chcemy by góry później kojarzyły się z nudnym, męczącym marszem. Warto też wjechać z maluchem na Gubałówkę, atrakcja to wielka dla dziecka a i nie zmęczy się za bardzo.
Dolinę Kościeliską wybraliśmy na cel naszej małej wycieczki. Jej długość to ok. 9 km . Dojechać można do niej busem, tak jak my to zrobiliśmy. Kupujemy bilet i mozna ruszać w trasę. Po dnie doliny płynie Potok Kościeliski, niesamowicie malowniczy a łatwe dojście do niego zachęca dziecko by odpoczywać na głazach niedaleko wody. Proponuję wyruszyć szlakiem zielonym. Droga jest w przeważającej części płaska lub z niewielkim wzniesieniem. Dlatego też wielu rodziców decyduje się na przyjazd z dziecięcymi wózkami. Spacer wśród smerków może zająć okolo 3 godzin albo i troszkę dłużej jeśli robicie postoje. Warto pokazać dziecku bacówkę, w której wyrabiane są oscypki i bunc. Jeśli tam kupicie sery macie pewność, że są świeże. Po odwiedzeniu bacy wędrowaliśmy wyposażeni w górskie buty, latarkę, wodę i dobry humor.
Czy dotarliśmy i co nas po drodze spotkało dowiecie się z kolejnego postu, a mamy o czym opowiadać.
Widoki zapierające dech w piersiach, jednak jakoś do gór mam uraz.
P.
Szkoda ja uwielbiam i morze i gory ale najbardziej pustynie